Marcin S. Przybyłek

"Orzeł Biały" Marcin S. Przybyłek
Jest rok 2057. Wskutek działań ubocznych N-Genu, leku hamującego starzenie się, ludzie przemieniają się w zielone, żądne krwi istoty przypominające orków. Zniszczona zostaje technologiczna infrastruktura globu, tkanka społeczna rozpada się i przeobraża. Ostatnią enklawą ludzkości jest Polska. Twierdza Polska. W niej dzielni woje doborowych oddziałów piechoty zmotoryzowanej, w tym batalionu "Orzeł Biały", będą musieli stawić czoło nie tylko zalewowi Zielonoskórych, ale i swoim słabościom, w tym brakowi higieny, który szczególnie doskwiera sierżantowi... Ale nie uprzedzajmy faktów.
"[...] i tak tsunami nieśmiertelności ogarnęło cały glob.
Cały?
No nie, nie cały. Było wciąż kilka wysp, gdzie rządy nie mogły się dogadać
z narodem, zbyt wiele bowiem miały do stracenia. Tak się działo w Katarze, Arabii Saudyjskiej, Sudanie, Syrii i Korei Północnej, niejasna sytuacja była w RPA oraz Chinach, a już zupełny burdel panował w Polsce, bo w niej lewica kłóciła się
z prawicą, lewacy z narodowcami, lesbijki z moherami, a geje ze skinami.
Polacy jednak, jak wiemy, całkowicie dają dupy w czasach pokoju, jeśli natomiast chodzi o wojnę, nie mają sobie równych".
-
Wydawnictwo: Rebis
-
Rok wydania: 2016
-
Ilość stron: 703
-
Okładka miękka
-
Tom: I

"Orzeł Biały 2" Marcin S. Przybyłek
Polacy bez strachu stawiają czoło otaczającej ich zieleninie... to jest, pardon, orkom. Woje elitarnego batalionu "Orzeł Biały", na których Swaróg bez wątpienia patrzy życzliwym okiem, liżą rany po brawurowej akcji za zachodnią granicą. Tymczasem starzy rodacy zaczynają się burzyć i zazdroszcząc orkom nieśmiertelności, tworzą ruch Zielona Przyszłość. Perun poprzestawiał im klepki? Być może, ale i tak chcą wziąć N-Gen i zmutować! Wie o tym król, wiedzą naukowcy Twierdzy, dowiaduje się major Orłowski.
A gdyby ktoś pytał o wschodnich Engelsów, odpowiemy, że siedzą cicho, piją spiryt, pogryzają pogandogi i są Świętowidowi ducha winni. Zawsze tak było
i żadna zmiana tu nie nastąpiła. Żadna. Natomiast zmienia się coś w pałacowych laboratoriach, gdzie leż zezwłok Uberwundra Roberta Schmidta. No bo powiedzcie sami, czy martwy Engels może, tak jakoś przypadkiem, wypowiedzieć zsiniałymi usty słowo "Aaapokalipsa"?
- Donnerwetter, co za idiota! - Olbrzym dźwignął się z ziemi, pomógł wstać Myszce, podszedł do wraku i ze zdziwieniem uniósł jedną z blach. Akurat tę, na której wymalowana była biało-czerwona szachownica.
- Dzielni są, donnerwetter - przyznał. - Polnische Rose coraz bardziej mnie zadziwiają...
-
Wydawnictwo: Rebis
-
Rok wydania: 2017
-
Ilość stron: 796
-
Okładka miękka
-
Tom: II